"Drodzy, chciałbym Wam przedstawić efekty ostatnich miesięcy pracy nad czymś zupełnie nowym... noRUSH. To woda witaminowa o prostym składzie...
Czytaj WięcejJak być zero waste w podróży?
Zupełnie do zera raczej się nie uda (a może jest to jednak możliwe, tylko że my nie potrafimy tego zrobić?), mimo to opłaca się spróbować! Jesteśmy pewni, że nasze indywidualne działa wpływają nie tylko na nasze bezpośrednie otoczenie, ale także na planetę. To dlatego staramy się być zero waste nie tylko w domu, ale także w podróży. Ilość produkowanych przez nas śmieci staramy się ograniczyć już kilka lat. Troska o środowisko naturalne leżała nam na sercu znacznie wcześniej, ale na co dzień w swoim życiu nie kierowaliśmy się zbyt mocno zasadą zero waste. Nasze wcześniejsze działania w zasadzie ograniczały się tylko do recyklingu, picia wody z krany nalewanej do własnych butelek, nie wyrzucania jedzenia oraz do używanie toreb materiałowych na zakupy. Nasze podejście uległo radykalnej zmianie, gdy zaczęliśmy dużo podróżować. W trakcie rozpoczętej w 2015 roku podróży wiele się w nas zmieniło. Nasze horyzonty myślowe znacznie się poszerzyły. Mogliśmy na własne oczy zobaczyć problemy, o których przed wyjazdem z Polski mieliśmy bardzo niewielkie pojęcie. Poruszyło nas to do tego stopnia, że w pełni świadomie podjęliśmy decyzję, aby swoje wygodne życie zamienić na mniej komfortowe. Przyświecała nam troska o planetę, na której żyjemy. Nasze dążenie do bycia zero waste rozpoczęło się w podróży i jeszcze nie zakończyło. Zero waste jest bowiem procesem, który nigdy się nie kończy. Zaczęliśmy inaczej myśleć o śmieciach w czasie pobytu w Ameryce Południowej. Widok osób, które wyrzucały butelki przez okna autobusu, który właśnie przejeżdżał przez rezerwat na terenie Andów przyprawiał nas o ból głowy. Nasza niechęć do plastiku rosła na widok gór śmieci na dnie kanionu, na górskich szczytach czy tych unoszących się na powierzchni rzeki i jezior. Traciliśmy ochotę na kupowanie nowych przedmiotów, które na koniec wylądują w ocenie (kto z Was słyszał o Wielkiej Pacyficznej Plamie Śmieci?), a potem w żołądku ryb czy ptaków. Finalnie ryba ta trafia na nasz talerz – nie jest ani smaczna, ani zdrowa. Martwiliśmy się tym oboje, w efekcie zaczęliśmy bardziej uważać nie tylko na to, co kupujemy, ale także na rodzaj opakowania.
Zaczęliśmy szukać informacji o degradacji środowiska naturalnego, o zero waste. Oglądaliśmy mnóstwo źródeł, w których szukaliśmy odpowiedzi na pytanie: co my możemy zrobić dla środowiska? Całkowita zmiana nastąpiła w nas po przylocie do Nowej Zelandii. Na miejscu okazało się, że Nowa Zelandia nie do końca jest krajem „zielonym” i proekologicznym. Przekonaliśmy się, że marnowane są ogromne ilości jedzenia. Wiele osób wie, że mniej więcej 1/3 żywności, która jest produkowana na świecie trafia do śmietników. My żywność w zasadzie przestaliśmy wyrzucać już kilka lat temu. Udaje nam się to dlatego, że potrafimy już kupować tylko takie ilości, które są nam naprawdę potrzebne. Nauczyliśmy się także wykorzystywać resztki z jednego posiłku oraz produkty, których nie zużyliśmy do przygotowania go do ugotowania obiadu następnego dnia. Inni jednak marnują ogromne ilości jedzenia. Jak to wygląda mieliśmy możliwość obserwować właśnie w Nowej Zelandii,w której pracowaliśmy w domach wakacyjnych i hotelach. Do śmieci trafiały nie tylko całe gotowe posiłki, ale także owoce, warzywa, chleb, mięsa i mnóstwo jeszcze innych produktów spożywczych. Bardzo przykro było nam patrzeć na kontenery przeterminowanej żywności – widzieliśmy je pracują w magazynach wielkich sieci spożywczych. Gdy zobaczyliśmy na własne oczy tony marnowanej żywności, nastąpił w nas prawdziwy przełom. Od tego momentu z pełną świadomością, ale także z ogromną radością zaczęliśmy utrudniać sobie swoje codzienne życie. Zaczęliśmy zmieniać swoje przyzwyczajenia i szukać sposobów na to, aby zmniejszyć ilość produkowanych przez nas śmieci oraz na to, aby być bardziej zero waste. Zdjęcia, które zrobiliśmy z Bartkiem robią makabryczne wrażenie.